„Bogini niewiary. Ateiści, którzy modlą się i klęczą” – Tarryn Fisher 11


Tytuł: Bogini niewiary. Ateiści, którzy modlą się i klęczą.

Autor: Tarryn Fisher

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Jestem szczęściarą.  Zawsze, gdy zatęsknię za Tarryn Fisher, gdzieś w internecie pojawia się informacja o pojawieniu się jej nowej książki w Polsce. Tak było też i tym razem. To była środa. Spacerowałam sobie z Adrianem po Sopocie i właśnie wspominałam mu o poprzedniej książce autorki (w towarzystwie której przywitałam nowy rok). Usiedliśmy na chwilę na ławce i w kieszeni zawibrował mi telefon. Przyszedł cotygodniowy mejl od CzytamPierwszy, a tam… informacja o przedpremierowych egzemplarzach „Bogini niewiary”. Ha! Jestem w niebie. 😉 Książkowym niebie, fisherowym niebie. 😉

Miłość to religia.

Ona wierzy tylko w złamane serca. On wierzy w miłość. Yara i David. David i Yara. 

Yara jest wędrowną boginią.

Daje mężczyznom to, czego poszukują i wyrusza w dalszą drogę. Dlatego nigdy nie pozostaje w jednym miejscu na tyle długo, by poczuć się jak w domu.

David jest muzykiem poszukującym inspiracji. Potrzebuje muzy.

Już podczas pierwszego spotkania wie, że znalazł to, czego szukał. Yara natomiast chce mu podarować to, czego on najbardziej potrzebuje: złamane serce, a dzięki temu natchnienie. Oboje są uparci i żadne z nich nie chce się poddać. 

„Podobają mi się Twoje buty. (…) Wyglądają, jakbyś nosiła je dekadę. Jakbyś je naprawdę kochała. Jeśli potrafisz pokochać tak buty, ile mocniej mogłabyś pokochać mnie?”

Takiej Tarryn Fisher jeszcze nie znacie. Ja też jej takiej nie znałam. I chociaż wielokrotnie powtarzałam (i będę powtarzać!), że uwielbiam autorkę za to, że świetnie odnajduje się w każdym gatunku (i wielokrotnie już to udowodniła), to nigdy jednak nie spodziewałam się po niej takiej książki. Gdybym czytała tę historię nie wiedząc, kto ją napisał, to nigdy bym nie zgadła, że to właśnie Tarryn Fisher. Ta, która pisze skompikowane i popieprzone książki. Ta, która robi z mózgu sieczkę i potrafi poprowadzić fabułę tak, że za cholerę nie wiesz, co czeka cię na kolejnej stronie. Ta, która tworzy bohaterów tak pokręconych, że zastanawiasz się, czy masz ich lubić, czy może przed nimi uciekać. I to jest dobre. Bo myślę sobie, że poznałam autora już na tyle dobrze, by z zamkniętymi oczami móc stwierdzić, że to właśnie ten ktoś napisał książkę, a tymczasem… Z zamkniętymi oczami to ja sobie mogę kupować książki Fisher, a nie zgadywać, że to ona je napisała. To jest bardzo dobre.

Wyjątkowo słodka, wyjątkowo spokojna i nie tak bardzo pokręcona (chociaż trochę tak!) historia o miłości. O dwójce młodych ludzi, którzy trafiają na siebie niespodziewanie i każdy wierzy w swoje przekonania. Ona spodziewa się złamanego serca. On wielkiej miłości i szczęśliwego zakończenia. Kto w tym duecie będzie spełniony? Pamiętajmy o tym, że Fisher to Fisher – więc po jej historii można się spodziewać wszystkiego! I na pewno nie tego, co powstaje w waszej głowie. 😉  

Ta delikatniejsza i dużo bardziej romantyczna odsłona Autorki jest idealną propozycją lektury na wakacje. Gwarantuję, że spędzicie z książką sympatyczne chwile, a „Bogini niewiary” sprawi, że w pewne rzeczy zaczniecie wierzyć i na pewne sprawy spojrzycie z zupełnie innej strony. Bo właśnie to Fisher robi dobrze – za każdym razem zmusza czytelnika do refleksji. I zawsze (w moim przypadku) pojawia się w odpowiednim momencie. Na chwilę w pewne rzeczy przestałam wierzyć, a Tarryn mi tę wiarę zwróciła. 


Dodaj komentarz

11 komentarzy do “„Bogini niewiary. Ateiści, którzy modlą się i klęczą” – Tarryn Fisher