”Cela” – Jonas Winner 859


Tytuł: Cela

Autor: Jonas Winner

Liczba stron: 350

Wydawnictwo: Initium

Na bookstagramie mam koleżankę. Mariola ma na imię. Od początku łączy nas niewidzialna nić porozumienia jeśli chodzi o książki. Jeśli Marioli coś się podoba to znaczy, że mi też się spodoba. Działa to także w drugą stronę – jeśli ja nie mogę przestać zachwycać się nad przeczytaną książką, to Mariola też ją pokocha. Pewnego dnia, parę dni przed premierą, Mariola napisała mi o ”Celi”. Z jej wiadomości wyczułam, że książka nią bardzo wstrząsnęła. Obiecałam, że w dniu premiery pobiegnę do księgarni i się w nią zaopatrzę, żebyśmy się mogły podzielić wrażeniami. Tak też zrobiłam, mało brakowało, a kupiłabym inną książkę o tym samym tytule, na szczęście zorientowałam się w odpowiednim momencie i szybko naprawiłam swój błąd.

W tym miejscu zakończę dowcipny ton mojego wpisu, bo książka wcale nie jest zabawna. Nic a nic. Wręcz przeciwnie. Jest to mroczna i duszna opowieść tocząca się pewnego upalnego lata…

Sam opowiada nam swoją historię, która zdarzyła się dwadzieścia lat temu. Gdy ma 11 lat razem ze swoim starszym bratem i rodzicami przeprowadza się do Berlina. Jego nowym domem jest stara secesyjna willa z ogrodem i basenem. W przydomowym schronie przeciwlotniczym pewnego dnia chłopiec dokonuje wstrząsającego odkrycia. W zamkniętej celi, szczelnie wyłożonej gumową folią, jest więziona przerażona dziewczynka, niewiele starsza od niego. Kiedy następnego dnia chłopiec schodzi do bunkra, cela jest pusta, a po dziewczynce nie ma śladu. Sammy jest pewien, że istnieje tylko jedno wytłumaczenie tego wszystkiego: jego ojciec…

Historia, w której do samego końca nie wiadomo, co jest obłędem, co manipulacją, a co rzeczywistością. Ta książka jest demoniczna. I nie mam tu na myśli przerażających opisów, których w niej nie brakuje, ale przede wszystkim fakt, że cała historia opisana jest z perspektywy jedynastoletniego chłopca. Przerwacając kolejne strony obserwujemy, jak Sammy z beztroskiego dzieciaka przeistacza się w pełnego strachu bohatera, którego coraz bardziej pochłania mrok. I to chyba w tym wszystkim jest najgorsze. Jesteśmy milczącymi świadkami krzywdy, jaka spotyka chłopca (krzywdy zarówno ze strony otaczającego go środowiska jak i krzywdy, którą wyrządzał sam sobie) i nic z tym nie możemy zrobić. Boli mnie to jako pedagoga, jako człowieka i przede wszystkim jako kobietę.

Książka objętościowo nieduża. Przeczytałam ją w trasie, jadąc z Warszawy do Opola i z powrotem. Skończyłam ją już jakiś czas temu, jednak jej treść ciągle za mną chodzi i nie pozwala zapomnieć. Żałuję, że nie znalazłam sposobu na to, by wbić się na karty tej książki i sprawić, że coś potoczy się inaczej…


Dodaj komentarz

859 komentarzy do “”Cela” – Jonas Winner