Tytuł: „Błoto”
Autor: Hillary Jordan
Wydawnictwo: Otwarte
Gdy parę miesięcy temu (mając lat jeszcze! 29) sięgnęłam po „Zabić drozda”, z każdą kolejną przeczytaną przeze mnie stroną, dawałam sobie mentalnego policzka w twarz, za to że tak późno sięgnęłam po tę książkę. W przypadku „Błota” Hillary Jordan nie popełniłam tego błędu i nie żałuję. Nie żałuję, bo trafiłam na książkę, która na zawsze odcisnęła na mnie piętno i o której już zawsze będę myśleć i pamiętać. Bo o tej pozycji nie da się zapomnieć. Ani z dnia na dzień, ani nigdy.
Jest rok 1946. Henry McAllan wraz z rodziną przenosi się z Memphis na farmę w Delcie Missisipi. W czasie gdy Henry prowadzi plantację, jego żona Laura zajmuje się wychowaniem córek w domu bez prądu i wody, pod okiem czujnego i kłótliwego teścia.
Gdy McAllanowie próbują poradzić sobie z nawarstwiającymi się problemami z europejskich frontów powracają Jamie (młodszy brat Henry’ego) i Ronsel (najstarszy syn Jacksonów, czarnoskórych dzierżawców farmy). Obaj doświadczając innego świata, w którym brak podziałów na czarnych i białych, zaprzyjaźniają się ze sobą. Jednak rzeczywistość Południa brutalnie sprowadza ich na ziemię i zostają wystawieni na nieludzko ciężką próbę.
Błoto to dramatyczna powieść o niemożliwej przyjaźni, sile uprzedzeń i ślepym gniewie.
Ciężko jest mi pisać o książce, która wywołała we mnie tyle emocji. Skończyłam ją czytać pare dni temu, jednak myślami ciągle do niej wracam. I wracać będę, już zawsze. „Błoto” to z pewnością jedna z tych pozycji, która trafi w serca wielu czytelników. Dlatego postanowiłam się skupić nie na treści książki (którą każdy powinien poznać sam!), a właśnie na tych emocjach i uczuciach, które towarzyszyły mi podczas jej czytania.
Książkę czyta się bardzo szybko, chłonąc ją strona za stroną. Mimo tej lekkości w czytaniu porusza ona niesamowicie ważne i bolesne, chwilami bardzo smutne, tematy. Dzięki tej „przyjemności”, którą odczuwałam podczas czytania, bardzo trudno było mi tę książkę odłożyć. Chociaż czasem miałam na to ochotę, bo musialam odetchnąć, przymknąć na chwilę oczy i policzyć od 10ciu. Porusza trudne tematy, bolesne treści…jest w niej pełno niejednoznacznych sytuacji i dialogów. I co najważniejsze – jest to książka, która coś zmienia w czytelniku. Sprawia, że na pewne sprawy już nigdy nie spojrzymy tak samo.
Są książki, które powinny znaleźć się na półce domowych biblioteczek u wszyskich. „Błoto” jest jedną z nich. Stworzy mocny fundament naszego czytelniczego świata, a przekazywana z pokolenia na pokolenie zawsze będzie „na czasie”. Bo ta książka powinna być przekazywana z rąk do rąk, by każdy z nas mógł po nią sięgnąć. By każdy mógł się zmienić, dzięki niej. I dojrzeć pewne obrazy, które są niewidoczne. A może niektórych rzeczy nie chcemy dostrzeć? Ta książka nam w tym pomoże i otworzy szerzej oczy.
Po takiej recenzji nie pozostaje mi nic innego jak tylko ją przeczytać 😉
Przyznam się bez bicia, że dawno mnie u Ciebie nie było, ale! przeczytałam najnowszy wpis i wow, widzę ogromny progress w Twoich recenzjach 🙂
Zdecydowanie zachęciłaś do przeczytania 🙂