Tytuł: Piękne złamane serca
Autor: Sara Barnard
Wydawnictwo: Insignis
Data permiery: 05.07.2017
Znacie ,,Girl online”? Lubicie? Trafiłam na te książki już jakiś czas temu i muszę przyznać, że bardzo mi się podobały. Lekkie, śmieszne, romantyczne… w sam raz na pare godzin, dla rozluźnienia i zabawy. Powiem Wam w sekrecie, że to właśnie „Girl online” sprawiła, że poważniej zaczęłam zastanawiać się nad blogowaniem i zagłębieniem się w świat mediów społecznościowych, ale dziś nie o tym. Dzisiaj chciałam Wam wspomnieć o książce, którą poleca autorka wyżej wspomnianej serii. Jutro swoją premierę mają ,,Piękne złamane serca” z okładką, która wprost skradła moje serce i śni mi się po nocach. Jest to chyba jedna z piękniejszych okładek ostatnich miesięcy. I co najważniejsze, i cieszy mnie niezmiernie – nie zdziera się!
Caddy i Rosie – wieloletnie przyjaciółki, mimo że uczące się w różnych szkołach są nierozłączne. Obie tak różne, niczym ogień i woda, uzupełniają się doskonale. Obchodząc szesnaste urodziny Caddy zdaje sobie sprawę, że chciałaby być taka jak jej przyjaciółka – pewna siebie, przebojowa i zabawna. I właśnie wtedy, w tak przełomowym dla Caddy momencie, pojawia się ona. Śliczna, skrywająca pewną tajemnicę Suzanne. Nowa koleżanka w klasie Rosie wchodzi między dwie najlepsze przyjaciółki i wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane. Przeszłość Suzanne powoli przestaje być sekretem, teraźniejszość wymyka się spod kontroli, a Caddy… Z początku zazdrosna, później zapatrzona w nową koleżankę, zaczyna dostrzegać, że problemy mogą być bardzo ekscytujące.
Ja byłam odważna…
Ona była szalona…
Razem sprawiałyśmy kłopoty
Od dobrych paru lat mówię o sobie jako o dorosłej kobiecie. Bliżej mi do trzydziestki, niż dwudziestki, więc coś w tym jest. Jednak, mimo „dorosłego” wieku lubię sięgać po książki skierowane do młodzieży. Dzięki temu cofam się (tylko trochę…) w czasie, wspominam moje 17 lat, pierwszą (jak narazie jedyną) miłość, a na problemy, które wówczas wydawały mi się takimi przez duże „P” patrzę z przymrużeniem oka. Tak, dzisiaj mam zupełnie inne zmartwienia i inne priorytety, niż w wieku młodzieńczym. Sięgając po ,,Piękne złamane serca” liczyłam na parę godzin w towarzystwie ciekawej pozycji i książka spełniła moje oczekiwania. Co więcej, nawet je przerosła – nie spodziewałam się, że będzie niosła za sobą tak ważne przesłanie i w prosty sposób pokaże nam rzeczy, na które nacodzień nie zwracamy uwagi. Tak, bo w tej książce jest coś więcej niż przyjaźń między dorastającymi dziewczynami. Autorka w prosty sposób wplotła temat, o którym mało się mówi, i który często zamiata się pod wycieraczkę. Mowa tu o przemocy domowej. Wątek ten jest najważniejszy w całej książce i poniekąd tłumaczy niektóre zachowania bohaterki, która się zmagała z tym zjawiskiem. Brawa dla autorki za umieszczenie na końcu książki kontaktów do miejsc, w których mogą nam pomóc. Brawa dla autorki, że w książce skierowanej do nastolatków przede wszystkim przemyciła temat, który zmusza czytelnika do refleksji.
Tak sobie myślę, że ta książka jest idealna dla nastolatki i mamy, która wychowuje nastolatkę. W sposób trochę przerysowany (mam nadzieję, że dzisiejsze nastolatki nie myślą tylko o imprezach i utracie dziewidzctwa!) pokazuje świat młodzieży, którą tak trudno jest nam zrozumieć. Kto z nas nie przechodził przez nastoletni bunt? No właśnie… Czytające mamy po tej książce spojrzą trochę inaczej na swoje zbuntowane córki. A jeśli chodzi o szesnastolatki – mam nadzieję, że zatrzymają się na chwilę i zastanowią, czy wszystko wokół jest takie, jakie powinno być. Bo książka zmusza do refleksji, nieważne ile masz lat.
P.S. Jeśli ciągle zastanawiacie się, czy sięgnąć po książkę – wydawnictwo udostępniło obszerny fragment „Pięknych złamanych serc”. Klikajcie i czytajcie! [klik]
Za egzemplarz dziękuję