Tytuł: Koniec samotności
Autor: Benedict Wells
Liczba stron: 380
Wydawnictwo: Muza
„- Być może nie piszesz na papierze, ale robisz to w głowie – powiedziała cicho i dotknęła mojego ramienia. – Zawsze tak robiłeś. Jesteś tym, który wspomina i przechowuje. Wiesz o tym.”
„Jedna z najlepszych książek w Europie. Bennedict Wells tworzy przejmującą i madrą opowieść o rodzinie doświadczonej tragedią, o stracie i o tym, jak je przezwyciężyć.” Czytając taki opis powieści od razu miałam ochotę usiąśc w wygodnym fotelu i oddać się czytaniu. Jednak czy naprawdę „Koniec samotności” jest aż tak dobre?
Główni bohaterowie są jeszcze dziećmi, gdy ich rodzice giną w wypadku samochodowym. Rodzeństwo trafia do domu dziecka i tam, każde na swój sposób, zaczyna radzić sobie z wielką stratą. Pewna siebie Liz zachowuje się, jakby zawsze była na scenie. Marty był tym dzieckiem po środku, niepodobny do rodzeństwa i rodziców. Jakby przybył z jakiegoś Nigdzie, obcy, który zajął miejsce między starszą siostrą i młodszym bratem. W internacie jest nerdem stroniącym od towrzystwa. Jules, najmłodszy z całej trójki, z pewnego siebie chłopaka staje się bojaźliwym i wycofanym w świat marzeń odludkiem. Przyjaciela odnajduje w swojej rówieśniczce Alvie, która tak jak on ukrywała przed światem jakieś traumatyczne przeżycia. Mimo, że cała trójka została umieszczona w tym samym domu dziecka, każde z nich poszło w inną stronę. Stopniowo oddalają się od siebie i tracą ze sobą kontakt.
Trzydzieści lat później Jules ulega wypadkowi motocyklowemu, który staje się impulsem do refleksji nad tym, co go do tej pory spotkało. Wspomina rodzinę, która się rozpadła, swoją najlepszą przyjaciółkę i jednocześnie pierwszą miłość Alvę, oraz wszystkie doświadczenia, które uwtierdzają go w przekonaniu, że szczęście i życie jest bardzo kruche. Wszystkim tym rozmyśleniom i wspomnieniom towarzyszy wielka melancholia, którą Jules tłumaczy następująco: „Trudne dzieciństwo jest jak niewidzialny wróg. Nigdy nie wiadomo, kiedy uderzy.”
„Koniec samotności” jest piękną i chwilami bardzo bolesną podróżą przez życie. Towarzyszymy Julsowi w jego dziecięcych latach, patrzymy jak dojrzewa, obserwujemy z boku jak traumatyczne przeżycia z dzieciństwa ciągną się za nim w dorosłym życiu.
Trzyma w napięciu jak kryminał, wzrusza jak romans i uczy jak dokument. Zmusza do głębokiej refleksji, do zatrzymania się na chwilę i zastanowienia się nad własnym życiem… Książka na dwa wieczory, czyta się niesamowicie szybko, ale w myślach i sercu zostaje na bardzo długo. Banalna historia opowiedziana niebanalnymi słowami. Pełna uczuć, ale bez przesady. W odpowiednim momencie wesoła i w odpowiednim momencie przejmująco smutna, ale z promykiem nadziei na lepsze jutro.
Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca 😉 jeśli trafię na książkę to kto wie.. może się skuszę 😀
Cieszę się, że Cię zachęciłam! A jak sięgniesz to koniecznie daj znać, jak Twoje wrażenia. 🙂