Tytuł: Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?
Autor: Kuba Wojtaszczyk
Liczba stron: 285
Wydawnictwo: Akurat
„Nie mogę pojąć, dlaczego w rozliczeniu katastrofy tego luksusowego parowca zupełnie je pominięto? Mój ojciec – Panie świeć nad jego duszą – doskonale pamiętał, że wśród bogatego państwa biegały rasowce. (…) opowiadał o zniewalających collie, seterach irlandzkich oraz wyrośniętych pudlach. Podobno jedna z brytyjskich dam wiozła pokaźną hodowlę maleńkich, acz głośnych chihuahua.”
Są trzy powody, dla których sięgnęłam po „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?” – najnowszą książkę Kuby Wojtaszczyka, której premiera już jutro. Po pierwsze tytuł – mimo że długi, to bardzo intrygujący i zmuszający do tego, aby zapoznać się z dalszymi informacjami na jej temat. No właśnie…po drugie opis, który sprawił, że miałam ochotę na więcej, więcej i więcej… w ostatnim czasie bardzo ciągnie mnie do książek o tematyce wojennej. Dodatkowo w opisie pojawia się motyw cyrkowy, na który od dawna miałam ochotę. A po trzecie? Spojrzałam na okładkę. I przepadłam! Niesamowicie wyrazista, zapadająca w pamięć i te kolory… Już dawno nie zachwycałam się tak okładką. Mogę na nią patrzeć godzinami.
Jest rok 1945. Po powojennych pozostałościach Polski wędruje trupa cyrkowa, pełna oryginalnych postaci, pozornie starających się choć trochę umilić rodakom pookupacyjną rzeczywistość. Trupę tworzą wojenni rozbitkowie: karzeł Szczepan, który kiedyś grał w cyrkowym kabarecie Hitlera, Lena – przedwojenna „kobieta-guma”, Damiel – nazista z Łodzi, udający niemowę volksdeutsch Cassiel, Fela podającą się za wróżkę Irminę, i przechrzczony Moryc – ostatni Żyd w Polsce. Książka pokazuje nie tylko obraz kraju, który próbuje się podnieść po zniszczeniach, ale przede wszystkim spustoszenie, jakiego dokonała wojna w ludzkich umysłach. Autor stworzył uniwersalną historię o ludziach, którzy próbują na nowo ułożyć sobie życie po traumatycznych przeżyciach.
Przyznam szczerze, że na codzień bardzo rzadko sięgam po naszych autorów. Po przeczytaniu książki Kuby Wojtaszczyka jest mi z tego powodu głupio i koniecznie muszę to zmienić. Książkę, mimo że porusza ciężką tematykę, czyta się bardzo szybko. Sposób w jaki została napisana zmusza czytelnika do przewracania kolejnych stron i ciężko zrezygnować z dalszego zagłębiania się w lekturę. Pochłonęłam ją w dwa wieczory i chętnie do niej wrócę za jakiś czas.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Akurat